Perfekcyjny komplet OPPO HA-1 + OPPO PM-1

Perfekcyjny komplet OPPO HA-1 + OPPO PM-1

Perfekcyjny komplet OPPO HA-1 + OPPO PM-1 150 150 OPPOdigital.pl

Tym razem zestawowi OPPO PM-1 wraz HA-1 przyjrzała się redakcja polskiego serwisu highfidelity. „Jakość wykonania i użyte materiały kojarzą się z klasa luksusową, więc w połączeniu z bardzo dobrym brzmieniem PM-1 skuszą wiele osób, dla których słuchawki konkurentów są po prostu zbyt wielkie/ciężkie i oferują zbyt „tradycyjny” wygląd. W tym ostatnim względzie OPPO są bowiem powiewem świeżości, na jaki rynek czekał. I skoro pierwszy produkt jest tak dobry strach nawet pomyśleć co czeka nas w przyszłości.” Zapraszamy do przeczytania obszernych fragmentów recenzji autorstwa Pana Marka Dyby.

 

Kilka słów autora na temat OPPO:

Firma OPPO jest jednym z bardziej nietypowych producentów w branży audio, a właściwie audio-wideo. Ładnych kilka lat temu zwróciła na siebie uwagę fanów zarówno dobrego obrazu, jak i brzmienia wypuszczając na rynek odtwarzacz multiformatowy OPPO BDP 83. BDP 83 był o tyle ciekawy, że nie tylko oferował świetny obraz zarówno z płyt DVD jak i Blu-ray, ale także zgłaszając aspiracje do miana dobrej klasy odtwarzacza wszelkich formatów audio, świetnie grał również płyty CD, DVD-A i SACD. A wszystko to w umiarkowanej cenie.

Urządzenie o tak szerokiej funkcjonalności było wynikiem nie tylko pomysłu jego twórców, ale i w pewnym stopniu beta-testerów. Ci ostatni mieli okazję testować prototypy odtwarzaczy OPPO i zgłaszać do nich uwagi, które – można by rzec: o dziwo – były faktycznie wykorzystywane przez producenta. Dlatego też, gdy player trafił w końcu na rynek był urządzeniem dopracowanym, dobrze działającym, a przy tym niedrogim. Brzmieniowo, jak twierdziło wiele osób, mógł stawać w szranki nawet z kilkukrotnie droższymi odtwarzaczami CD, a przecież odtwarzał również SACD, DVD-Audio oraz płyty wizyjne. Oczywiście z punktu widzenia audiofilskiego nie było to urządzenie doskonałe, ale, co szybko wychwyciło kilka firm z naszej branży, stanowiło dobrą bazę do odtwarzacza audio dobrej klasy.

Kilka firm wzięło się więc za modyfikowanie tegoż playera. Od początku robił to np. Dan Wright z ModWrighta, robiła to także firma NuForce, a także kilka innych firm. Modyfikacje polegały przede wszystkim na właściwie apgrejdzie/wymianie stopnia analogowego odpowiedzialnego za dźwięk. Firma OPPO Digital szybko zauważyła, że również rynek audiofilski ma spory potencjał, postanowiła więc sama także opracować jeszcze lepiej brzmiącą wersję swojego hitowego produktu. Na rynku pokazał się model 83SE, który – po modyfikacji lampowej ModWrighta – od kilku jest lat częścią mojego systemu.

Produkcja odtwarzaczy okazała się tak dużym sukcesem, że OPPO postanowiła nie zasypiać gruszek w popiele i wypuściła kolejne modele, bardziej dopracowane, z nowymi funkcjami: BDP-93 i 95, a później także 103 i 105 (sprzedawane obecnie). Postęp dotyczył oczywiście nie tylko toru audio (dodano choćby wyjścia zbalansowane, dodano opcję streamera/odtwarzacza plików), ale również wideo, stąd też popularność OPPO nadal rosła zarówno wśród dźwięko- jak i obrazolubów. O obrazie wypowiadać się nie będę, ale wiele osób, którzy bardziej się tym interesują twierdzi, że w tym zakresie OPPO jest w światowej czołówce.

Słuchawki OPPO:

Z pewnym opóźnieniem firma zauważyła także jak ogromny potencjał ma rynek związany ze słuchawkami. A może to nie kwestia opóźnienia, ale raczej polityki, czyli potrzeby maksymalnego dopracowania urządzeń zanim trafią na rynek. A to zabiera sporo czasu. Tak czy owak obok odtwarzaczy wieloformatowych na rynek trafiły również słuchawki, a następnie DAC/wzmacniacz słuchawkowy.

W przypadku słuchawek zdecydowano się na technologię planarną, co bardzo ucieszyło mnie (fana takich właśnie słuchawek), jak i wiele osób, które dzięki HiFiMANowi, czy Audeze przekonały się do tego rozwiązania.

Zarówno HiFiMAN jak i Audeze zaczynały od niełatwych (albo wręcz ekstremalnie trudnych, jak w przypadku HE-6) słuchawek przeznaczonych właściwie wyłącznie do domowego zastosowania. Rozwój rynku audio w stronę „mobilności” wymusił na nich wypuszczenie słuchawek łatwiejszych do napędzenia, które mogą grać nawet z przenośnymi odtwarzaczami. Faktem jest, iż nawet te „łatwiejsze” modele do użytku outdoorowego specjalnie, przede wszystkim z racji gabarytów i wagi, się nie nadają. Ten słabszy punkt konkurencji postanowiło wykorzystać OPPO. Słuchawki PM-1, bo o nich mowa, choć także wyposażone w przetworniki planarne, są mniejsze, lżejsze i jeszcze łatwiejsze do napędzenia. Słowem, w przeciwieństwie do konkurentów, można ich używać także poza domem/biurem.

Słuchawki nie dość, że niewielkie i lekkie są także świetnie wykonane i bardzo wygodne – kolejne argumenty za ich używaniem w każdej sytuacji. Dostajemy je w eleganckiej, drewnianej, miękko wyłożonej skrzynce, a dodatkowo otrzymujemy także materiałowy, usztywniony pokrowiec na zamek, gdybyśmy chcieli zabrać słuchawki ze sobą. PM-1 standardowo wyposażone są w kabel z miedzi OCC (bodaj 3 m) zakończony dużym jackiem (6,3 mm). Dodatkowo można zamówić kabel zbalansowany zakończony wtykiem XLR. Standardowe pady wykonane są z naturalnego lateksu i, podobnie jak pałąk, obciągnięte delikatną skórą – te elementy sprawiają, że słuchawki są bardzo wygodne, a dzięki połączeniu z srebrnymi, metalowymi elementami wyglądają po prostu znakomicie.

Wzmacniacz słuchawkowy OPPO:

Już w momencie wypuszczenia na rynek pierwszych słuchawek (pierwszych, bo już pojawił się kolejny, nieco tańszy model PM-2) OPPO zapowiedziało, że w ofercie znajdzie się także DAC/wzmacniacz słuchawkowy dedykowany przede wszystkim ich własnym słuchawkom. HA-1, bo tak nazywa się to urządzenie, w części przetwornika cyfrowo-analogowego oparto na sprawdzonych rozwiązaniach z odtwarzaczy tej samej marki. Słowem w środku siedzi kość ESS 9018 Sabre, niemal identyczny jest także stopień wyjściowy – skoro sprawdziło się to w innych źródłach to po co wyważać otwarte drzwi? Urządzenie wyposażono w bogaty zestaw wejść cyfrowych: optyczne, koaksjalne, AES/EBU, oraz asynchroniczne USB, obsługujące nie tylko gęsty sygnał PCM (do 32/384, czyli DXD), ale i DSD, zarówno 64, 128 jak i 256. Wzmacniacz słuchawkowy z osobnymi wyjściami niezbalansowanym (duży jack) i zbalansowanym (4-pinowy XLR) pracuje w klasie A, bez sprzężenia zwrotnego. Całość urządzenia to układ w pełni zbalansowany oparty o elementy dyskretne.

Mało? OK, dodajmy wejścia analogowe (RCA i XLR) i wyjścia pre-out (także RCA i XLR) i mamy już przedwzmacniacz, który ma wystarczające wzmocnienie by wysterować końcówkę mocy. Jeszcze mało? No to, żeby było całkiem nowocześnie dodajmy osobne wejście USB dla urządzeń mobilnych (kompatybilne z urządzeniami Apple’a) oraz łączność Bluetooth  z kodekiem Apt-X, jeśli ktoś chciałby sobie grać bezprzewodowo powiedzmy ze smartfona.

HA-1 wyposażono w dobrej jakości wyświetlacz, na którym można sobie wybrać jedną z możliwych „tapet” vel ekranów głównych. Mogą to być np. klasyczne wskaźniki analogowe z pięknie „podświetlonymi”, ruchomymi wskazówkami, osobnymi dla każdego kanału. Wyświetlacz jest na tyle dobry, że większość nieświadomych osób, które nie będą się dokładniej przyglądać po prostu  uzna, że OPPO postawiło na vintage’owy wygląd i takie klasyczne „zegary” faktycznie zainstalowało. Dla mnie bomba!

Bardzo dobre są także wykonanie i wykończenie HA-1, nie ma się do czego przyczepić, a urządzenie prezentuje się po prostu ładnie. I jeszcze można to wszystko obsłużyć za pomocą pilota. Czegóż chcieć więcej?

 

OPPO PM-1 + OPPO HA-1:

Ludzie, którzy zajmowali się tworzeniem tych dwóch produktów zakładali chyba, że powinny się one uzupełniać, że grając  razem  powinny one oferować więcej niż prostą sumę cech/zalet obu konstrukcji.

Niezależnie od założeń, tak im właśnie wyszło, moim zdaniem oczywiście. Skąd taki wniosek?

Po kilku dniach słuchania tego, co potrafią PM-1 zestawione z HA-1 mogę powiedzieć, że ludzie z OPPO wykonali świetną robotę i faktycznie postarali się, by razem ich produkty oferowały więcej, niżby to wynikało z prostej sumy ich indywidualnych zalet.

 

Tak zagrało połączenie OPPO PM-1 + OPPO HA-1:

Jaki jest finalny efekt? Na początek na tapetę wziąłem Joe Satrianiego – mocne, gitarowe, elektryczne granie. W dźwięku pojawiło się nieco, jak najbardziej oczekiwanej w takiej muzyce, agresji, twardości, bez których to cech gitarowe riffy nie są tym, czym być powinny. Szybkość, większa konturowość i punktualność niskich tonów wniosły jakże niezbędne w takiej muzyce energetyczność i rozmach. Wysokim tonom natomiast wzmacniacz OPPO dodał blasku, świeżości, nie szczędząc także dużej ilości precyzyjnie oddanych detali. Kolejne odsłuchy Lee Ritenoura, Aerosmith i kilku innych podobnie grających wykonawców potwierdziły te obserwacje. HA-1 wniósł do muzyki rockowej energię, szybkość, czystość brzmienia, a słuchawki OPPO dbały o to, by wokal wypadał przekonująco, czytelnie i – o ile nagranie nie było zbyt kiepskie, bo sporo rockowych płyt jakością nagrań nie błyszczy – by prezentacja nie przerodziła się w „sieczkę” pełną wyostrzeń i innych „atrakcji”.

Przechodząc do nieco „szlachetniejszej” (czytaj: lepiej nagranej) muzyki jazzowej dało się od razu zauważyć, że PM-1 dbają mocno o tony średnie, a wzmacniacz wspiera je w tym zakresie całkiem solidnie. Gładkość, gęstość, bogactwo barw słuchawek wzmacniacz/DAC wspierał dobrą rozdzielczością, szybkością i przejrzystością, dzięki którym brzmienie instrumentów akustycznych było nie tylko pełne, naturalne, ale i czyste, mocne. „Rockowa” zadziorność przydawała się także, gdy przyszło do grania trąbek i puzonów. Dzięki niej instrumenty te potrafiły odpowiednio „podrapać” uszy, gdy była taka potrzeba, ale słuchawki dbały, by nawet w takich momentach dźwięk był odpowiednio dociążony. Dzięki temu agresywna trąbka, czy puzon nie brzmiały nieprzyjemnie, zbyt ostro, ani też zbyt „cienko”. Brzmiały natomiast naturalnie, świeżo i, co ważne, bardzo czysto.

Ciekawie na tym zestawie wypadały także popisy kontrabasistów. Zestawione jednakże z HA-1 zyskiwały na szybkości i na zejściu, a słuchanie popisów Raya Browna, również dzięki naprawdę dobremu różnicowaniu oferowanemu przez zestaw OPPO, stawało się czystą przyjemnością. System OPPO, opierając się na dobrym różnicowaniu, szybkości, dobrej prezentacji barwy, na wyraźnym zaznaczeniu udziału pudła, potrafił sprawić, że gdy zacząłem słuchać kontrabasu, to spędziłem na jego słuchaniu (w różnych wydaniach) cały wieczór. To z mojej strony duuuuży komplement.

No i w końcu przyszedł czas na dokładniejsze przyjrzenie się wokalom. Wgląd w ich fakturę, barwę, możliwość studiowania sposobu śpiewania, cech charakterystycznych dla danych wokalistów/wokalistek sprawiają, że zestaw OPPO natychmiast trafił do grona moich faworytów w tym zakresie. To nieco bardziej „audiofilski” sposób prezentacji, ale nie cierpi na przypadłość wielu „audiofilskich” urządzeń, które tak bardzo skupiają się na detaliczności, czystości i doskonałości dźwięku, że gdzieś po drodze gubią to co najważniejsze, czyli istotę muzyki. OPPO ani na chwilę o owej istocie, o emocjach, o barwie, o fakturze nie zapomina. Dzięki temu słuchając np. Evy Cassidy człowiek gubi się w czasie i przestrzeni chłonąc każdą nutkę, każdy dźwięk i chcąc więcej gdy tylko uświadomi sobie, że płyta już się skończyła. To właśnie tego typu przeżycia, a nie zachwyty nad ogromną ilością detali, czy usłyszeniem w dobrze znanym nagraniu czegoś po raz pierwszy, czy nad rewelacyjnym basem, średnicą albo górą pasma sprawiają, że testowany sprzęt trafia do mojej prywatnej, najwyższej ligi urządzeń. Każda kolejna płyta, w której ważny był klimat, emocje utwierdzała mnie w przekonaniu, że ludzie z OPPO stworzyli znakomity duet (trio w dwóch ciałach), który oferuje efekt synergii, prowadzący do przekonującego przekazywania esencji muzyki.

Podsumowanie recenzji:

Pierwsze słuchawki i pierwszy DAC/wzmacniacz słuchawkowy OPPO zaczynają z wysokiego „C”. Jakość wykonania i użyte materiały kojarzą się z klasa luksusową, więc w połączeniu z bardzo dobrym brzmieniem PM-1 skuszą wiele osób, dla których słuchawki konkurentów są po prostu zbyt wielkie/ciężkie i oferują zbyt „tradycyjny” wygląd. W tym ostatnim względzie OPPO są bowiem powiewem świeżości, na jaki rynek czekał. I skoro pierwszy produkt jest tak dobry strach nawet pomyśleć co czeka nas w przyszłości.

HA-1 z kolei nie znajdzie na rynku wielu godnych konkurentów na swojej półce cenowej, szukać ich trzeba raczej wyżej. To świetne urządzenie od strony brzmieniowej o znakomitej funkcjonalności. Jest gotowe na wszelkie wyzwania i to nie tylko dzisiejsze, ale i te, które przyniesie jutro. Dodajmy do tego w pełni zbalansowaną konstrukcję, wyjścia słuchawkowe, zarówno na dużego jacka jak i na 4-inowego XLR-a, i mamy urządzenie kompletne. Choć każdy z tych produktów wydaje się bardzo atrakcyjny w pojedynkę to razem tworzą wartość dodaną, znakomity system, w którym każdy z elementów jest chyba niezastąpiony. Oczywiście PM-1 będą grać bardzo dobrze z innymi systemami, a HA-1 poradzi sobie bez trudu z większością słuchawek, ale czy jakiekolwiek inne zestawienie będzie aż tak udane, jak produkty OPPO grające razem? Nie mogę powiedzieć, że na pewno nie, ale mogą powiedzieć, że wątpię, zdecydowanie wątpię. Proszę więc koniecznie posłuchać ich razem – sumaryczna kwota wydaje się dość groźna, ale jak za właściwie kompletny (bo dziś każdy przecież posiada komputer, który może być źródłem) system, który można nazwać high-endowym, to już wcale nie tak dużo, prawda?

Pełna recenzja autorstwa Pana Marka Dyby dostępna na serwisie highfidelity.pl – zapraszamy.